Przystępując do Zboru Świadków Jehowy (dalej mogą być nazywani skrótem – ŚJ), można odnieść wrażenie, że zasady są jasne i przejrzyste. Osoba zainteresowana jest uświadamiana, z jakimi korzyściami wiąże się chrzest (oficjalne zostanie członkiem Zboru), a z jakimi konsekwencjami trzeba się zmierzyć w przypadku ewentualnego późniejszego odejścia z organizacji. Jednak nikt, kto chce zostać Świadkiem Jehowy, nie zakłada, że w przyszłości ją opuści. Nikt więc nie myśli o tym, co może być za kilka lat.
Dla wielu osób odejście z organizacji Świadków Jehowy jest trudną chwilą.
Wiele lat życia w Zborze – wśród ludzi o wspólnym celu, poczucia współzależności – nie jest łatwe do porzucenia.
Z czym wiąże się odejście ze zboru Świadków Jehowy?
Jak Świadkowie Jehowy odnoszą się do wykluczonych?
Świadkowie Jehowy nie mogą zadawać się, utrzymywać relacji oraz kontaktów z osobami, które odeszły ze zboru z jakiegokolwiek powodu. Chodzi o wszystkie relacje i wszelkie kontakty. Członek zboru mijając osobę wykluczoną, nie może nawet się z nią przywitać. W Strażnicy (publikacji ŚJ) numer 23 z 1981 roku na stronie 11 napisano:
„Zwykłe ‚dzień dobry’ może być pierwszym stopniem, który prowadzi do rozmowy, a w końcu nawet do przyjaźni. Czy zależy nam na tym, żeby zrobić ten pierwszy krok ku wykluczonemu?”.
Dlaczego nie można utrzymywać kontaktu z osobami, które odeszły?
Świadkowie Jehowy otwarcie podają na swojej stronie powody, dla których wystrzegają się kontaktów z osobami wykluczonymi.
- Pierwszym powodem jest to, że w ten sposób „dowodzą swojej lojalności wobec Boga i Jego Słowa. Pokazują, że są posłuszni Jehowie [Bogu] nie tylko wtedy, gdy przychodzi im to bez trudu, ale również wtedy, gdy nie jest to łatwe. Z miłości do Niego przestrzegają wszystkich Jego przykazań — mając świadomość, że jest On sprawiedliwy, że ich kocha i że Jego prawa służą ich pożytkowi”.
- Drugim powodem jest 'zabezpieczenie zboru przed duchowym i moralnym skalaniem oraz ochrona jego dobrego imienia’. Wystrzeganie się kontaktów z „zatwardziałymi grzesznikami” jest tu kluczowe.
- Trzecim powodem jest rzekoma miłość wobec owych „grzeszników”. Twardym ostracyzmem – odgrodzeniem się od wykluczonego – członkowie Zboru okazują poparcie wobec decyzji Komitetu Sądowniczego. Uważają, że wykluczenie „grzesznika” z towarzystwa, okazując mu niechęć, „może poruszyć serce winowajcy, który dotąd nie zareagował na starania nadzorców”. Twierdzą, że gdy wykluczony „utraci cenne więzi z bliskimi osobami, być może się opamięta, zrozumie wagę swego grzechu i poczyni odpowiednie kroki, by powrócić do Jehowy[a konkretnie – do Zboru]”. (cytaty pochodzą z artykułu Świadków Jehowy „Jak traktować osoby wykluczone?”)
Świadkowie Jehowy jednoznacznie wiążą osobę wykluczoną z pojęciem „grzesznik”, choć tu pragniemy zaznaczyć, że nie trzeba grzeszyć, by zostać wykluczonym. Można zostać wykluczonym z różnych powodów. Głównym powodem wykluczenia jest „nie okazanie skruchy” przez winowajcę. „Nie chodzi tu jednak o samo uczucie wstydu czy też o strach przed zdemaskowaniem. Skrucha to zmiana oceny złego postępowania, podyktowana żalem. Przejęta nią osoba ma „serce skruszone i zdruzgotane” i pragnie w miarę możliwości ‛naprawić zło”. (cytat z artykułu „Zawsze przyjmuj karcenie od Jehowy”)
Jak odtrącenie (ostracyzm) wygląda w praktyce?
Na oficjalnej stronie Świadków Jehowy wyraźnie napisano, że każdy członek zboru może odjeść ze społeczności bez żadnych konsekwencji. Zupełnie inaczej wygląda to w praktyce.
Osoby, które zdecydowały się odejść ze Zboru Świadków Jehowy, muszą zmierzyć się z całkowitym odrzuceniem ze strony członków społeczności, niejednokrotnie również ze strony swoich rodzin. Starzy znajomi i przyjaciele nie mogą się z nimi przywitać, mijając ich na ulicy, nie mogą spotykać się towarzysko. Całkowicie separują się od wykluczonych, okazując niechęć. Poniżej możemy przeczytać, jak sprawy się mają z perspektywy byłych Świadków Jehowy.
„Mój kuzyn, 8 lat po moim wykluczeniu, nagle stwierdził, że oni nie mogą mieć przecież ze mną kontaktów. I nieważne wtedy było, że znajdowałam się w bardzo trudnym momencie mojego życia. Nie, trzeba było kopnąć leżącego. Tenże kuzyn ma 3 dzieci, które chcą mieć ze mną kontakt, natomiast non stop są strofowane, że nie wolno im”.
Kasia
„Moja ciotka jest jedną z niewielu osób, które mnie nie odepchnęły po odejściu z organizacji. Jej syn i wnuki nie rozmawiają ze mną, odrzucili mnie w całości do momentu, aż „się opamiętam i wrócę do »Prawdy«”. […] Weszłyśmy na temat ostracyzmu. Dla Świadków to naturalna forma kary, mająca zmobilizować wykluczonego do pokornego powrotu.
– A czy wiesz – spytałam ciotkę – co takie wykluczenie oznacza w praktyce? Czy wiesz, co oznacza, że przyjaciele, nagle traktują cię, jak gdybyś umarła? Gdy traktuje cię tak najbliższa rodzina i wręcz woleli, żebyś była martwa niż „poza zborem”?
Czy wiesz, co takie wykluczenie oznacza dla młodych ludzi, którzy w tym się urodzili, dorastali i nie znają nic innego? Dla młodych, dla których świat „poza zborem” przedstawiany jest jako zło i niebezpieczeństwo?
Czy wiesz, że jest to tak okrutne, że ludzie się załamują ? Ba! Popełniają samobójstwa?
Niektórzy wracają szybko, bo nie wytrzymują izolacji, a nie mają odwagi, żeby zacząć budować na nowo…
Nie – tego nie wiedziała. O tym Świadkowie nie myślą. Ubierają swoje okrucieństwo w szatki miłości. Miłość wygląda inaczej”.
Kasia
„Jednym z powodów mojego wykluczenia było np. to, że od kilku lat organizuję swoim dzieciom urodziny i biorę udział w wyborach, czego świadkom Jehowy nie wolno robić. Oficjalnie nie mówi się o tym, że może to skutkować wyrzuceniem ze wspólnoty, ale jest to wbrew ogólnie przyjętym zasadom”.
Andrzej
„Moja żona, jeszcze ŚJ, już doznaje ostracyzmu od niedawnych „przyjaciół”. Nie odpowiadają na powitanie, unikają kontaktu wzrokowego, a jedna z „sióstr” powiedziała niedawno: „ty to już dawno powinnaś być wykluczona” i ostentacyjne podniosła głowę i spojrzała z góry z pogardą. Wszystko przeze mnie, bo wg nich, mi „uległa” i zdradziła organizację. A największymi prześladowcami mojej żony jest jej rodzona siostra i ciotka”.
Michał
„[…]wykluczenie spowodowało, że miałam wrażenie, że zawalił się mi cały świat. Nie było biblijnych podstaw do podjęcia takich kroków [do wykluczenia]. Nie mogłam okazać skruchy, gdyż nie dopuściłam się żadnego grzechu, ani nie nadwyrężyłam więzi z Jehową Bogiem”.
Danuta
„Gdy odeszłam, cała moja rodzina urwała ze mną kontakt. Straciłam wszystkich przyjaciół i znajomych. Mijając ich na ulicy, spotykam się albo z pogardliwymi spojrzeniami, albo z ignorowaniem. Niektórzy powiedzieli, że jestem dla nich martwa, bo sama odeszłam. Za niektórymi osobami bardzo tęsknię, choć minęło kilka lat. Mimo że mam teraz nowych znajomych, nadal czuję się skrzywdzona, odgrodzona od ludzi, wśród których się wychowałam. Ja tylko nie chciałam nazywać się już Świadkiem Jehowy, gdyż nie zgadzałam się z pewnymi niebiblijnymi naukami i chociaż wiedziałam, jakie są konsekwencje odejścia, to gdzieś wewnątrz miałam nadzieję, że w przypadku mojego odejścia będzie inaczej. Nie zrobiłam nic złego, nadal wierzę w Boga, jestem dobrym człowiekiem, ale nie uważam, że tylko ŚJ zostaną zbawieni. To czyni mnie gorszym i spycha na margines społeczności Świadków. Odtrącenie nie sprawi, że tam wrócę, gdybym to zrobiła – pogwałciłabym swoje zasady i sumienie”.
Kamila
W społeczności Świadków Jehowy jest wiele osób, które przestały wierzyć w nauki organizacji, ale oficjalnie w dalszym ciągu należą do Zboru, gdyż boją się konsekwencji. Wolą nie wychodzić przed szereg, by mieć normalne relacje ze swoimi przyjaciółmi i rodzinami.