Odstępcy – Kim naprawdę są?

Kim są odstępcy?

Odstępcy są osobami, których chyba najbardziej obawiają się Świadkowie Jehowy. Jest to zaskakujące, zwłaszcza że społeczność ta kładzie nacisk na krzewienie swoich nauk poprzez bliskie kontakty z innymi ludźmi. Kim są odstępcy i dlaczego Świadkowie Jehowy ich unikają?

Odstępstwo oczami Świadków Jehowy

Według definicji, którą możemy znaleźć na oficjalnej stronie Świadków Jehowy, „odstępstwo” to „zaniechanie oddawania czci Bogu i służenia Mu, co w gruncie rzeczy jest buntem przeciw Jehowie Bogu. Niektórzy odstępcy zapewniają, że znają Boga i Mu służą, ale odrzucają nauki lub wymagania podane w Jego Słowie. Inni twierdzą, że wierzą Biblii, ale odrzucają organizację Jehowy”.

Upraszczając, „odstępcami” nazywane są osoby, które postanowiły odejść z organizacji ŚJ z własnej woli oraz odrzucić ich nauki i wymagania lub są to osoby, które zostały wykluczone decyzją Komitetu Starszych Zboru,  zapewniające, że nadal wierzą w Boga, ale nie chcą powrócić do zboru Świadków Jehowy.

Właśnie z tych względów członkowie społeczności często są przestrzegani przed kontaktami z apostatami poprzez stwierdzenia, iż są to odstępcy, którzy mogą podburzyć ich wiarę, skłonić do buntowniczego myślenia i – w efekcie – odwieść ich od „bożej organizacji” w świat Szatana. Te sformułowania są potocznie używane w życiu zborowym i można odnieść wrażenie, że są nacechowane wyłącznie negatywnie. Biorąc pod uwagę główną definicję oraz określenia stosowane podczas zborowych spotkań, możemy stwierdzić, że nie pozostawiają one przestrzeni na żadne wyjątki. Sugerują one bowiem, że każda osoba, która odrzuca „organizację Jehowy” – jest kimś… złym.

Dlaczego Świadkowie Jehowy nie mogą z nimi rozmawiać?

Świadkowie Jehowy są nauczani, że osoby, które opuściły ich zbór, będą chciały podburzyć ich wiarę i odwieść od Zboru. W ich publikacjach można znaleźć informacje mówiące, że „odstępcy zamierzają rujnować, nie budować, szukać zwolenników i wywoływać sekciarskie podziały”. Na wykładach poświęconym odstępstwu można usłyszeć, że gdy opuści się zbór, życie przestaje mieć sens, traci się błogosławieństwo Boga, jest się nieszczęśliwym itp. Przecież wiemy już, że tak nie jest. Czemu więc służy taka propaganda?

Nie można zaprzeczyć, że niektórzy byli Świadkowie Jehowy mogą czuć potrzebę podzielenia się swoimi przemyśleniami z osobami, z którymi dotychczas podzielały takie same wierzenia oraz były im bliskie. Same niegdyś żyły tylko naukami słyszanymi w Zborze, a gdy przekonały się, że rzeczywistość wygląda nieco inaczej, poczuły, jakby ich oczy zostały otwarte. Często osobiste przeżycia są dla innych ciekawe i skłaniające do refleksji, która z kolei może prowadzić do głębszego zainteresowania, dlaczego tamta osoba postanowiła odejść ze zboru.

Nic nie jest tylko czarne, albo tylko białe.
Odstępstwo oczami odstępców.

Przyglądając się obu tym światom, po przeciwnych stronach barykady, możemy dostrzec, że wiele osób, które opuściły społeczność ŚJ, często nadal mocno wierzy w Boga i przestrzega mierników moralnych. Inne zdecydowały, że bliższy jest im agnostycyzm lub ateizm, ale to nadal nie zmienia tego, jakimi są osobami. Przynależność wyznaniowa nie jest wyznacznikiem, czy ktoś jest dobrym człowiekiem bądź złym.

Łatka odstępcy jest nadużywana, stygmatyzująca i mocno krzywdząca. Tak zwani odstępcy są zwykłymi ludźmi, którzy postanowili, że nie chcą dłużej utożsamiać się ze Świadkami Jehowy, bez względu na powody. Tylko ten jeden fakt przekreśla ich z życia społecznego, w którym dotychczas funkcjonowali. Więcej o ostracyzmie można przeczytać w artykule „Co się dzieje, gdy ktoś przestaje być Świadkiem Jehowy?”.

Co mówią osoby, które odeszły?

„Będąc w organizacji, byłam zakompleksioną dziewczyną, w ogóle nieprzygotowaną do dorosłego życia i bojącą się kontaktów z innymi ludźmi. Po odejściu dużo czasu zajęła mi zmiana myślenia. Dzisiaj jestem całkiem inną osobą, zmieniłam priorytety, zaakceptowałam siebie. Jestem pełnowartościową i szczęśliwą kobietą”.

Magdalena

 

„Wskutek odejścia mojego i mojej rodziny z organizacji nikt z nas nie stał się gorszym człowiekiem. Przeciwnie, nasze nastawienie do innych ludzi się zmieniło, nie patrzymy na innych jak na wrogów, którzy nie należą do organizacji i dlatego są gorsi. […] Niektórzy sądzą, że nazwa „Świadek Jehowy” stawia ich ponad innych i to już samo w sobie zapewni im zbawienie. Znowu, gdy spotykałam ludzi o wielkich sercach, którzy nigdy świadkami nie byli, to Świadkowie mówili, że tamci zginą w Armagedonie, bo nie należą do ich organizacji. Jak zachodzi potrzeba, to chętnie pomagamy innym, nie patrząc na przynależność religijną. Po odejściu staliśmy się bardziej miłosierni, wyrozumiali i współczujący”.

Halina

 

„Jestem wolna! I moja rodzina jest wolna! Czuję to każdego dnia. Moje oczy się otworzyły. Utracone lata – jak wiele ich było, jakże długo trwały! Czasem ściska mnie żal, że nie podjęłam decyzji opuszczenia obłudnej organizacji znacznie wcześniej. Tak, przynależność i pranie mózgu, które nam zrobiono w tej organizacji, było jak ciężkie brzemię, które wisiało nad nami i nie dawało swobodnie oddychać. Byliśmy niewolnikami, niejako zamkniętymi w klatce, z której nie wolno było wychodzić”.

Halina

 

„Byłam wychowywana od dziecka w tej religii. Gdy odeszłam, poczułam się wolna. W pełni wolna. Zaangażowałam się w działalność charytatywną, pomagam ludziom, czego wcześniej nie mogłam robić, gdyż był kładziony nacisk na „głoszenie o Bogu” i to było uznawane za wystarczającą pomoc dla osób potrzebujących. Teraz czuję, że robię coś konkretnego, dobrego, bez czczego gadania”. 

Kasia

„Jestem wdzięczna, że zostałam wykluczona. Po roku nieuczęszczania na zebrania ŚJ czułam się jak po intensywnym detoksie. A teraz po 15 latach wiem, że jestem zupełnie wolnym człowiekiem, który może wyrażać swoje emocje, zdanie bez żadnych ograniczeń i konsekwencji. Żyję zgodnie z własnym sumieniem, którym każdy jest obdarzony. Szanuję ludzi bez względu na ich poglądy czy religię. Teraz czuję, że jestem lepszym człowiekiem”.  

Magdalena

Odeszliśmy ze ze zboru 1,5 roku temu. Teraz nasze małżeństwo jest w dużo lepszej kondycji. Mogę szczerze powiedzieć, że wręcz opuszczenie organizacji uleczyło nasze małżeństwo”.

Dorota

„Gdy byłem Świadkiem Jehowy, wywierana była presja, by więcej głosić i więcej angażować się w sprawy zboru. Nie miałem dobrego wykształcenia, dużo pracowałem, a mimo to moja praca nie zapewniała mi wystarczających środków, by zaspokoić potrzeby rodziny. Spotkałem się ze sprzeciwem starszych, gdy zdecydowałem się pójść na studia. Fakt faktem wiązało się to z zajętymi weekendami, czasem nie mogłem uczestniczyć w niedzielnych zebraniach, ale już jako student, dostałem lepiej płatną pracę w nowej branży, w mniejszym wymiarze etatu. Gdy zacząłem głośno zachwalać studia i cieszyć się z lepszej wypłaty, i z większej ilości czasu spędzanego z rodziną, to dwie inne osoby ze zboru zaczęły myśleć o studiach, a ja zostałem oskarżony o rozpasanie [bezczelna, jawnie lekceważąca postawa wobec autorytetów, praw oraz norm zboru – przypis], a przez brak skruchy zostałem wykluczony, ale za co miałem okazać skruchę? Za to, że zaczęło mi się lepiej powodzić?
Cieszę się, że tak się wszystko potoczyło. Byłem przykładnym Świadkiem, dbałem o swoją rodzinę, nie mogę sobie nic zarzucić. Moja rodzina jest wyraźnie szczęśliwsza niż kiedyś, a żona docenia moje starania i choć nadal jest Świadkiem, to uważa, że dobrze postąpiłem. Czuję to samo”.

Tomasz

„Całe życie byłam skupiona na służbie kaznodziejskiej, pionierowałam i podróżowałam po zborach jako żona Nadzorcy Podróżującego [Nadzorca Podróżujący, obecnie Nadzorca Obwodu – przedstawiciel zamianowany przez Ciało Kierownicze odwiedzający zbory Świadków Jehowy w celu budowania ich duchowo – przypis]. Głośno mówiłam o tym, że nie chcę mieć dzieci, bo służba jest najważniejsza i szczerze w to wierzyłam. Moje małżeństwo rozpadło się z winy męża, ale to ja zostałam wykluczona, bo złożyłam pozew o rozwód. Wtedy, będąc już w dojrzałym wieku, odczułam brak dzieci i zrozumiałam, że tak naprawdę bardzo chciałam je mieć, ale przez to, że chciałam towarzyszyć mężowi w jego służbie, nie mogliśmy mieć żadnych rodzinnych zobowiązań. Pogodziłam się już z tą stratą. Obecnie dużo podróżuję, poznaję nowe kultury, wspaniałych ludzi i żyję pełnią życia. Mam wymarzone życie”.

Ela

Może Cię również zainteresować:

Plakaty
Kasia nie może zobaczyć swoich rodziców ani z nimi porozmawiać.
Menu